Uratować złoto

We wrześniu 1939 roku zapasy złota Banku Polskiego miały wartość 463 mln ówczesnych złotych. Władze polskie robiły wszystko, by nie dostało się ono w ręce żadnego z dwóch agresorów. Wywiezienie z ogarniętego wojennym chaosem kraju ładunku ważącego prawie 80 ton wydaje się mission impossible. A jednak się udało…

Liga Narodów w sprawozdaniu na 31 grudnia 1938 roku szacowała, że zapasy złota II RP były prawie trzykrotnie wyższe niż szykującej się do wojny III Rzeszy Niemieckiej. Dane te obejmowały tylko złoto zgromadzone w sejfach i zagranicznych depozytach Banku Polskiego. Nie obejmowały one np. części tzw. Złotego FON-u, czyli Funduszu Obrony Narodowej. FON został powołany na mocy dekretu prezydenta RP z 9 kwietnia 1936 roku w celu uzyskania dodatkowych środków na dozbrojenie armii. Gromadził pieniądze ze sprzedaży nieruchomości i ruchomości zarządzanych przez Wojsko Polskie, z pożyczki uzyskanej przez rząd we Francji oraz darów i zapisów osób prywatnych i instytucji. Łączna wartość FON do maja 1939 wyniosła ok. 80 mln zł.

Poza depozytami Banku Polskiego władze polskie dysponowały również złotem zgromadzonym w innych bankach państwowych (np. w Banku Gospodarstwa Krajowego) i instytucjach takich jak Mennica Państwowa.

Banki państwowe i prywatne w II RP miały również liczne złote depozyty instytucji i firm prywatnych oraz obywateli polskich. Większość z nich została zagrabiona podczas okupacji niemiec­kiej i sowieckiej.

Złote pociągi

Największą operację ewakuacji złota po wybuchu wojny przeprowadzono w przypadku depozytów Banku Polskiego (w tym przechowywanej tam części Złotego FON-u – ok. 5–15 mln zł). Szacuje się, że 1 września 1939 roku ich wartość wynosiła ok. 463 mln zł, przy czym największy depozyt znajdował się w siedzibie Banku Polskiego w Warszawie przy ul. Bielańskiej 10 (ok. 193 mln zł). Pozostałe części zdeponowane były za granicą – w Szwajcarii, Szwecji, Wielkiej Brytanii (ponad 100 mln zł) – a także w Siedlcach (ponad 80 mln zł), Brześciu nad Bugiem (40 mln zł), Zamościu (ponad 30 mln zł) i Lublinie (ponad 20 mln zł). Powyższe dane zostały ustalone m.in. na podstawie niekompletnych dokumentów przechowywanych w Archiwum Akt Nowych w Warszawie.

5 września 1939 roku – wraz z decyzją o opuszczeniu Warszawy przez polski rząd – rozpoczęto ewakuację złotych depozytów Banku Polskiego. Organizację transportów powierzono płk.  Adamowi Kocowi, byłemu prezesowi banku, a od 11 września nowemu wiceministrowi skarbu. W pamiętnikach opublikowanych po wojnie w USA płk Koc napisał: „Dowiedziałem się, że gros złota Banku Polskiego było w kraju. Wiadomość bardzo niepomyślna, ponieważ waga złota musiała wynosić co najmniej 80 ton. Transportowanie tak dużego ciężaru podczas wojny, po zatłoczonych szosach, podczas ustawicznego bombardowania przez lotnictwo niemieckie, musiało zagrażać bezpieczeństwu złota […]. Niepokoiłem się, czy w tych warunkach uda się przeprowadzić ewakuację […]. Jedynie działanie z największym pośpiechem mogło dawać pewne szanse powodzenia, mając wciąż do użycia mosty przez Wisłę”.

Dzięki zdolnościom organizacyjnym i zaangażowaniu płk. Adama Koca i osób nadzorujących „złote transporty” udało się 8 września zgromadzić w Łucku całość ewakuowanych z Warszawy i Lublina depozytów Banku Polskiego. Po uzyskaniu zgody władz na wjazd złota na terytorium Rumunii płk Koc powierzył dalsze dowództwo nad transportem dwóm byłym ministrom (prywatnie swoim dobrym znajomym) – mjr. Henrykowi Floyar-Rajchmanowi i płk. Ignacemu Matuszewskiemu. Oficerowie ustalili, że Floyar-Rajchman będzie kierował „złotą kolumną” na odcinku Łuck–Śniatyń, Matuszewski zaś ze Śniatynia aż do Francji.

12 września transport dowodzony przez Rajchmana dotarł do Śniatynia. Następnego dnia wieczorem, mimo nalotów Luftwaffe, dołączyły do niego „złote kolumny”: brzeska, siedlecka i zamojska, z których wcześniej Naczelne Dowództwo WP na potrzeby wojska wyłączyło w Dubnie siedemdziesiąt skrzyń złota o wartości ok. 22 mln zł. W ten sposób całość ewakuowanego depozytu Banku Polskiego została skoncentrowana w jednym miejscu w pobliżu rumuńskiej granicy. Wieczorem 13 września na stacji kolejowej w Śniatyniu przeładowano złoto do wagonów, a Floyar-Rajchman formalnie przekazał kierownictwo transportu Ignacemu Matuszewskiemu, któremu pomagał Stanisław Orczykowski – główny skarbnik Banku Polskiego. Następnie pociąg z polskim złotem wyruszył do rumuńskiego portu w Konstancy, dokąd dotarł 15 września. Oczekiwał tam na niego brytyjski okręt „Eocene”. W ten sposób Brytyjczycy wywiązali się z umowy zawartej z rządem RP dotyczącej pomocy przy ewakuacji złota polskiego do Francji. Porozumienie wynegocjowano m.in. za pośrednictwem polskiego wiceministra spraw zagranicznych Jana Szembeka i wiceministra skarbu płk. Adama Koca.

Mimo nacisków niemieckich na władze Rumunii i chwiejnego stanowiska Turcji, złoto udało się drogą morską dostarczyć do Stambułu, a później – dzięki staraniom ambasadora RP w Ankarze Michała Sokolnickiego – w złożonym z dwunastu wagonów pociągu wysłać do libańskiego miasta Rayak, dokąd dotarło 23 września. Tu przesyłkę przeładowano na dwa składy kolei wąskotorowej, które jeszcze tego samego dnia dojechały do Bejrutu. Następnie złoto podzielono na trzy części i na pokładach okrętów francuskiej marynarki wojennej – krążownika „Émile Bertin” oraz kontrtorpedowców „Vauban” i „Épervier” – dotarło ono do portu w Tulonie. Operacja przerzutu złota do Francji zakończyła się 5 października 1939 roku. Złoto spoczęło w podziemiach skarbca oddziału Banku Francji w Nevers nad Loarą i formalnie pozostało pod kontrolą władz polskich.

Gdy złoto Banku Polskiego było w drodze do Konstancy, 15 września 1939 roku mjr Henryk Floyar-Rajchman otrzymał od władz polskich kolejny rozkaz: odnaleźć i przejąć jeden z ewakuacyjnych transportów FON, zawierający –  oprócz złota i kosztowności – eksponaty z tzw. Muzeum Belwederskiego. W wojennej zawierusze władze straciły konwój z oczu gdzieś w drodze z Tarnopola do Horodenki. 16 września Floyar-Rajchman udał się do Horodenki, gdzie odnalazł złożoną z trzech ciężarówek zaginioną kolumnę FON. Wyprowadził ją z miasta i skierował do graniczących z Rumunią Kut, a następnie przez Rumunię do Francji i Wielkiej Brytanii.

1 komentarz “Uratować złoto

  • Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… Czym się inspirujesz na codzień ? skad czerpiesz pomysły na wpisy ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *