- This topic has 0 replies, 1 voice, and was last updated 7 years, 11 months ago by
admin.
-
AuthorPosts
-
14 marca 2017 at 20:43 #1156
admin
GuestRyszard Bocian
ILU NAS BYŁO W II OBSZARZE KPN ?
Przyczynek do pierwszego źródłowego zarysu historii ogólnopolskiego KPN w latach 1979–1990, pióra Grzegorza Waligóry i Grzegorza Wołka
„Liczby jest to szereg krzyży nagrobnych na hipotezach naukowych”
Leon PetrażyckiPraca Grzegorza Waligóry i Grzegorza Wołka to pierwsze, liczące zresztą zaledwie 40 stron źródłowe opracowanie krajowej historii Konfederacji Polski Niepodległej w latach 1979–1990 (po dwudziestu latach od zakończenia tego
wstępnego etapu dziejów KPN).
Historycy bardzo powoli zabierają się do opracowania historii pierwszej w obozie komunistycznym partii antykomunistycznej, która dotrwała w walce z moskiewską komuną do implozji komunizmu w Europie środkowej w 1989 r. Grzegorz Waligóra obiecał mi, że napisze krótki zarys naszej historii na trzydziestolecie zawiązania Konfederacji – i wywiązał się z tej obietnicy, za co jestem mu wdzięczny. Niedawno odwiedził mnie Grzegorz Wołk i poinformował, że przystąpił do pisania doktoratu na temat historii ogólnopolskiego KPN u krakowskiego historyka, profesora Tomasza Gąssowskiego. Idzie więc ku lepszemu!
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że krakowski oddział IPN wcześniej od pozostałych Oddziałów zainteresował się historią KPN. Pierwsza była Anna Kęszycka, która na podstawie dokumentów krakowskiej SB dotyczących II Obszaru KPN i relacji członków kierownictwa krakowskiego KPN napisała pracę magisterską oraz opublikowała w „Sowińcu” nr 27 z 2005 r. artykuł: „Służba Bezpieczeństwa wobec krakowskiej KPN w latach 1979 –1989”. Następny był archiwista krakowskiego IPN Marcin Kasprzycki. Opracowany przez siebie obszerny wybór dokumentów poprzedził kilkunastostronicowym wstępem stanowiącym zarys historii pierwszego dziesięciolecia KPN w Krakowie .
Wróćmy jednak do cennego opracowania Waligóry i Wołka. Autorzy zajęli się m.in. trudnym problemem liczebności KPN w pierwszym dziesięcioleciu jej istnienia. Oparli się na nielicznych dokumentach z warszawskiego archiwum IPN, a głównie na jednym dokumencie wytworzonym przez Służbę Bezpieczeństwa w 1987 r. , pomijając jak zwykle dokumenty dostępne w archiwum krakowskim. Krakowski fragment badań skądinąd rzetelnego i ostrożnego badacza, jakim jest dr Waligóra, prześladuje bowiem jakiś pech. Podczas opracowywania opublikowanej w 2006 r. fundamentalnej monografii ROPCiO: „Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela” (Kraków 2006) autor również nie wykorzystywał archiwaliów małopolskiego IPN, o czym zresztą uczciwie poinformował czytelników.Jeśli idzie o przywołany powyżej dokument, należy podkreślić, że jest on wysoko ulokowany w hierarchii esbeckich dokumentów – jako adresowany do Jaruzelskiego i wyselekcjonowanego grona jego najbliższych współpracowników w aparacie represji PRL.
Wołk i Waligóra, nie dotarłszy do małopolskiego archiwum IPN w Wieliczce, nie mogli skonfrontować dokumentu warszawskiego z jego kopią, znajdującą się w wielickim archiwum. Kopia ta jest o tyle interesująca, że zawiera dopiski w tekście naniesione przez krakowskich esbeków. Dopiski te kwestionują bezpośrednio rzetelność warszawskiego dokumentu, w tym podawaną w nim liczbę konfederatów w II Obszarze .
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, co w ogóle mówią dokumenty wytworzone na miejscu, w krakowskiej SB, o liczebności II Obszaru KPN. Po pierwsze trzeba stwierdzić, że liczebność konspiratorów z KPN z natury rzeczy bardzo interesowała krakowską Służbę Bezpieczeństwa. W głównej „sprawie” esbecji na krakowski KPN, czyli Sprawie Operacyjnego Rozpracowania (w skrócie: SOR) „Konspiratorzy” (prowadzonej od 1979 r. pod kryptonimem: SOR „Dama”) i liczącej 17 tomów (!) kilkakrotnie pojawiają się szacunki liczebności Konfederatów w II Obszarze KPN .Do 1987 r. szacowana przez krakowską SB liczebność II Obszaru raz tylko przekracza 20 osób. Mianowicie w ostatnich dniach października 1982 r. esbecja krakowska zatrzymuje i przesłuchuje ponad 60 krakowian podejrzewanych o związki z KPN. Tylko kilku z nich pozostaje w aresztach w charakterze internowanych – pozostali po przesłuchaniu zostają zwolnieni (często po podpisaniu tzw. lojalki, czyli pisemnego zobowiązania do niekontynuowania działalności politycznej). Od czasu tego „pogromu” w szeregach krakowskich konfederatów z 1982 roku przez kolejne pięć lat, do połowy 1987 r., krakowska SB, kilkakrotnie oceniając liczebność miejscowego KPN, nigdy nie szacuje go na więcej niż kilkanaście osób.
I nagle w połowie 1987 r., w dokumencie wytworzonym jednak nie w Krakowie, lecz w Departamencie III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie , czytamy, że KPN w Krakowie liczy 150 członków. Trzy razy więcej niż kolejna pod względem liczebności KPN Warszawa. Zacytujmy cały odnośny fragment z „Informacji dot. KPN”, z jej kopii przechowywanej w archiwum małopolskiego IPN (por. wyżej, w przypisie 4). Rozdział IV owej „Informacji…”, zatytułowany: „Liczebność KPN, obsada kierowniczych stanowisk”, zaczyna się od następującego wyliczenia: „KPN liczy szacunkowo ok. 500 członków, z czego ok. 50 w Warszawie, ok. 150 w Krakowie, 20 w Lublinie, 20 w Katowicach, 30 w Łodzi oraz kilkuosobowe grupy w Opolu, Poznaniu, Siedlcach, Wrocławiu, Częstochowie, Gdańsku, Kielcach”.
Ale już następne zdanie zawiera nieaktualną od roku informację, która podważa rzetelność (a przynajmniej aktualność) informacji posiadanych przez Departament III MSW. Mianowicie czytamy tam: „Obszarami działania KPN kierują: (…) II Kraków – Z. Łenyk”. Czyżby przez cały rok nie dotarła z krakowskiej SB do warszawskiej centrali informacja, że od lipca 1986 roku liderem II Obszaru wybranym na miejsce po Zygmuncie Łenyku jest Ryszard Bocian? Gdyby jeszcze płk mgr Krzysztof Majchrowski (jak lubił się tytułować), ówczesny Dyrektor III Departamentu MSW (od zwalczania opozycji), który podpisał się pod tym dokumentem, popełnił tylko ten jeden błąd! Ale gdy spróbujemy zsumować podane przez Departament III MSW liczby członków KPN w poszczególnych miastach, rachunki przestają się zgadzać.
W pięciu głównych ośrodkach KPN w kraju płk Majchrowski dorachował się razem 270 konfederatów, w siedmiu mniejszych ośrodkach mówił o istnieniu kilkuosobowych grup, liczących łącznie – powiedzmy – około 50 osób. Gdy zsumujemy – wychodzi ok. 320 osób. Brakuje co najmniej 180 konfederatów do owych pięciuset, z których ma się składać ogólnopolski KPN w połowie 1987 r. Z prostego rachunku wynika, że płk Majchrowski zawyża liczebność Konfederacji w Polsce o 1/3! Żenujące niechlujstwo w rachunkach, nawet jak na dane szacunkowe. Na zachowanej w archiwum małopolskiego oddziału IPN kopii tej informacji przesłanej szefowi krakowskiej esbecji płk Wiesławowi Działowskiemu, znajdujemy liczne odręczne podkreślenia, wykrzykniki, pytajniki i inne graficzne znaki braku zgody na jej treść. M. in. Działowski (lub ktoś z jego personelu) podkreślił owe „ok. 150 w Krakowie”, a na marginesie nabazgrał jakiś podwójny krzyżyk i dopisał „30” – i jeszcze opatrzył ten własny, jak można domniemywać, szacunek liczebności krakowskiej Konfederacji pogrubionym wykrzyknikiem!
I dalej bez skrępowania znęcał się nad pismem z centrali. Podkreślił i opatrzył krzyżykiem kolejny błąd ministerialnego esbeka – nazwisko Z. Łenyka jako kierownika II Obszaru. Wszak już w lutym 1987 r. tajny współpracownik ps. „Rak” (złamany przez SB jeszcze w 1982 r. były czołowy działacz krakowskiego KPN Marian Gut, zresztą w 1983 r. usunięty z szeregów KPN po nagłośnionym przez komunę „ujawnieniu” się w prokuraturze) donosił swojemu „prowadzącemu” kapitanowi z krakowskiej SB, że kierownikiem obszaru II jest obecnie Bocian, a nie Łenyk! Czyżby warszawska centrala nie dowierzała rzetelności także i tej informacji krakowskiej SB – podobnie jak i krakowskim ocenom liczebności II Obszaru? Podobne krytyczne uwagi pojawiają się jeszcze w kilku miejscach tego tekstu.
Ilu zatem ludzi naprawdę liczył krakowski KPN w połowie 1987 roku? Muszę tu rozczarować czytelnika: niestety nie jest to do końca możliwe do ustalenia – i nigdy chyba nie będzie! Wszystkie próby określenia tej liczby rozbijają się przede wszystkim o niemożność oszacowania liczebności hermetycznej grupy w łonie II Obszaru, której liderem był Andrzej Izdebski, a zrzeszającej głównie byłych akowców. W II Obszarze KPN w latach 1980–1990 funkcjonowały mianowicie dwie grupy, których trzon stanowili byli żołnierze Armii Krajowej. Obydwie w różnym stopniu związane były z Izdebskim. Jedna z nich to szeroko rozgałęziona w całym kraju „ścisła” grupa akowska Izdebskiego. Druga – to luźniej z Izdebskim związana od 1987 r., częściowo akowska grupa tarnowsko-dębicka. Liczebność i skład tej ostatniej nie był tajny ani dla SB, ani dla kierownictwa II Obszaru i jest możliwy do odtworzenia.
Spis członków okręgu tarnowskiego KPN wpadł w ręce SB w 1987 r. w czasie rewizji w mieszkaniu jego lidera, Andrzeja Fenrycha (wg relacji Leonarda Łąckiego z marca 2011 r., jednego z głównych założycieli i przywódców okręgu tarnowskiego w II Obszarze KPN). Jest to jedyny w II Obszarze wypadek, kiedy przed końcem 1988 r. ktoś z kręgów kierowniczych KPN, także poniżej kierownictwa obszaru, sporządził jakąkolwiek listę członków swojej organizacji. (Jeśli o mnie chodzi, to przez cały okres konspiracji unikałem jak ognia wszelkich zapisków, po wykorzystaniu natychmiast niszczyłem niezbędne notatki, a wszystkie informacje starałem się przekazywać kolegom ustnie. Nigdy podczas przeszukań w moim mieszkaniu esbecy nie znaleźli nawet skrawka papieru związanego z KPN-em. Stale też instruowałem w takich regułach konspiracji również moich współpracowników). Ale nie może to dotyczyć omawianego dokumentu z 15 lipca 1987 r., kiedy właśnie zawiązywał się okręg tarnowski KPN. Jak się zresztą zdaje, Izdebski nie miał wiosną-wczesnym latem 1987 r. w Tarnowie żadnych aktywnych kontaktów akowskich .W tym miejscu muszę przerwać tok narracji i cofnąć się do wiosny 1986 r. Andrzej Izdebski został wtedy aresztowany (pod zarzutem kierowania manifestacją 1 maja 1986 r. w Nowej Hucie). Wówczas nie rozumieliśmy w krakowskim środowisku KPN, dlaczego właśnie Izdebski dostał jako jedyny z uczestników tej manifestacji trzymiesięczną sankcję prokuratorską. I jako jedyny z uczestników odsiedział w krakowskim areszcie przy ul. Montelupich trzy miesiące, do lipca tegoż roku. Wszak transparent KPN (jedyny rozwinięty w czasie tej demonstracji) trzymały dwie młode członkinie KPN, w tym również wówczas zatrzymana przez milicję Danuta Czechmanowska (kim była druga odważna kobieta – nie mam dzisiaj pewności). W czołówce niemrawego i szybko rozpędzonego pochodu spod Arki znajdowałem się obok Izdebskiego również ja sam, znany od dawna krakowskiej SB i będący wówczas kierownikiem II Obszaru KPN. Na czele tej manifestacji szedł również dobrze znany SB dr inż. Stanisław Kuś, podejrzewany przez SB przez lata (zresztą bezpodstawnie), że jest jednym z liderów krakowskiej KPN. Wszystkich wyżej wymienionych można zobaczyć na niedawno opublikowanych przez IPN zdjęciach operacyjnych SB z tej manifestacji w Wyborze dokumentów nt. KPN w Krakowie . Andrzeja Izdebskiego nieznający go osobiście Marcin Kasprzycki, autor tego pomnikowego opracowania, nie podpisał pod zdjęciem – ale ja Go z całą pewnością na tym zdjęciu rozpoznaję. I zresztą doskonale pamiętam tę manifestację i jej czołówkę. Zgłaszałem zatrzymanie Andrzeja Izdebskiego zarówno w Kurii Arcybiskupiej, jak i zacnej małżonce Andrzeja, i pamiętam zaskoczone spojrzenia z niemym pytaniem: dlaczego nie siedzę razem z nim. Takie rzeczy się długo pamięta!
Dlaczego więc spośród wszystkich konfederatów, uczestników tej manifestacji sankcję prokuratorską otrzymał po 1 maja 1986 r. tylko Andrzej Izdebski? Analizując po latach na chłodno całą sytuację, w tym akta esbeckie zgromadzone w krakowskim archiwum IPN na temat Andrzeja Izdebskiego, doszedłem do wniosku, że sankcję prokuratorską właśnie dla Izdebskiego SB wymogła na prokuratorze po prostu dlatego, że chciała się wreszcie czegoś o Izdebskim i jego kontaktach dowiedzieć. Liczyła na to, że starszy dystyngowany pan, który nigdy dotąd nie siedział w więzieniu, może się załamie i coś „wyśpiewa”. I to się SB nie powiodło, bo Izdebski przez trzy miesiące milczał jak grób, bądź na odmianę wszystkiemu zaprzeczał!
Andrzej Izdebski był bowiem konspiratorem „totalnym”. Nigdy, aż do śmierci, nie poinformował ani mnie, ani swej małżonki, ani nikogo w KPN, kto był w Jego grupie i ilu ludzi ta grupa liczyła. Nawet nie wiadomo, czy była to jedna grupa, czy szereg oddzielnych kontaktów, które łączyła jedynie osoba Izdebskiego. Przed kilku laty wybitny akowiec i winowiec, młodociany obrońca Grodna w 1939 r., a następnie partyzant oddziału leśnego AK, Jerzy Krusenstern powiedział mi w przypadkowej rozmowie, że w latach 80. drukował dla Izdebskiego. Z całą pewnością Andrzej Izdebski miał również bliskie kontakty organizacyjne z nieżyjącym już Stanisławem Barankiem (seniorem), b. więźniem stalinowskim z post-akowskiej konspiracji młodzieżowej. I oczywiście z dr Marią Grcar, córką zamordowanego przez gestapo tarnowskiego oficera AK, którą (skierowaną do mnie przez doktora Janusza Kutybę) miałem zaszczyt zaprzysiąc do Konfederacji pod ps. „Bajeczna”. Utrzymywał kontakt również z małżeństwem architektów Karolem i Danutą (z domu Barthel de Weydenthal) Jakubowskimi ze znanej rodziny legionowej i akowskiej – których do aktywnej współpracy z KPN ja jednak zwerbowałem – a nie ich bliski znajomy, Izdebski. A wreszcie, wymieniając osoby „od Izdebskiego”, które ja również znałem i z którymi współpracowałem, miał on bliski kontakt konspiracyjny z panią dyrektor Buczkowską z krakowskiego Państwowego Szpitala Klinicznego (PSK) Akademii Medycznej – córką oficera WP zamordowanego w Katyniu. Dyr. Buczkowska po 13 grudnia 1981 r. przejęła i ukryła proklamację Komisji Strajkowej PSK, którą wręczyliśmy z dr. Januszem Kutybą samej dyrektor naczelnej PSK Nataszy Biczowej, rodem z dalekiego Taganrogu, pozbawiając tym samym prokuraturę kluczowego dowodu w naszym procesie o strajk „i próbę przejęcia władzy w szpitalu pod groźbą rozlewu krwi (sic!)” w dniu 13 grudnia 1981 r. Jakie było moje zdumienie, gdy w drugiej połowie lat 80-tych Andrzej Izdebski zaprowadził mnie na konspiracyjną drukarnię przy ul. Komorowskiego na krakowskim Zwierzyńcu do mieszkania znanej mi od lat pani dyrektor Buczkowskiej,
I tyle wiem (bardzo zatem niewiele) o personaliach tzw. „ścisłych” (por. wyżej), akowskich kontaktów ostatniego w podziemiu kierownika II Obszaru KPN Andrzeja Izdebskiego. Jak totalny był to konspirator, niech zaświadczy fakt, że dopiero w 1999 r. Izdebski przyznał się nam (po 10 latach od implozji komuny w Polsce!), że naprawdę nie służył bezpośrednio w Armii Krajowej, lecz szkolił się w podchorążówce NSZ w Pruszkowie i że jego dowódcą był sam por. Olgierd Bujwid ps. „Ulewa”. Wcześniej Izdebski podawał się za akowca z „Obroży” (obwód Warszawa-Powiat) bez wdawania się w bliższe szczegóły swej okupacyjnej służby. I właśnie to Olgierd Bujwid tak zakonspirował „podwójnie” (a nawet, jak się okazało – potrójnie!) swoich podkomendnych. Mianowicie po Powstaniu Bujwid zapisał fikcyjnie pruszkowian z NSZ-towskiej podchorążówki, w tym Izdebskiego, jako żołnierzy nadliczbowego plutonu w jednej z kompanii Polskiej Armii Ludowej (PAL), flirtującej z komunistami. Niezależnie od podporządkowania akowskiej „Obroży”. W ten sposób ratował tym chłopcom życie, a na pewno oszczędził ubeckich lub jeszcze gorszych enkawudowskich tortur, i – w najszczęśliwszym wypadku – długoletniego stalinowskiego więzienia. Sam por. Olgierd Bujwid już jako sztabowiec odtwarzanego na rozkaz generała „Niedźwiadka” po Powstaniu w Milanówku sztabu Obwodu Warszawskiego AK został wprawdzie 10 kwietnia 1945 r. aresztowany przez NKWD, ale udało mu się zbiec za granicę po uwolnieniu w głośnej akcji na Rembertowie w nocy z 20 na 21 maja 1945 roku. Będąc w łapach NKWD, nie był, jak się okazało, zbyt rozmowny – a na pewno nie wsypał swoich młodych podkomendnych z narodowej podchorążowki. Jego podkomendni, którzy rozproszyli się po Polsce, zacierając za sobą ślady i ratując się w razie konieczności podawaniem za byłych PAL-owców, nie byli nigdy, jak się zdaje, z powodu swej NSZ-owskiej przeszłości niepokojeni przez UB.
Mam nawet w swoich zbiorach kopię legitymacji wystawionej przez „PAL” jednemu z nich (ze starannie wyskrobanym nazwiskiem), którą mi Andrzej Izdebski pozwolił skserować przed swoją śmiercią. I dopiero wówczas, w kilkanaście lat po 1989 r. dowiedziałem się od Andrzeja niektórych szczegółów jego przeszłości – z lat przełomu okupacji niemieckiej i sowieckiej. Niestety, wiadomości bardzo skąpo udzielonych . O składzie, liczebności i personaliach Jego grupy akowskiej w KPN jakoś nigdy nie udało się pogadać. Aż do śmierci Andrzeja Izdebskiego .
Dzisiaj, po śmierci Andrzeja Izdebskiego, nie dowiemy się już zapewne niczego o Jego akowskiej grupie. Andrzej Izdebski był w niej najmłodszy, a Jego starsi Koledzy już nie żyją. Do ustalenia pozostaje natomiast skład i liczebność grupy tarnowskiej (i dębickiej) AK w II Obszarze. Nie była ona jakoś szczególnie związana z Andrzejem Izdebskim, chociaż naturalnie jej członkowie ufali Izdebskiemu jako byłemu akowcowi. Prócz tego to Andrzej Izdebski zaprzysiągł do Konfederacji lidera tej grupy Andrzeja Fenrycha, późniejszego senatora z rekomendacji „S” w latach 1989–1991, zwerbowanego do Konfederacji przy pośrednictwie dr Marii Grcar. Niektórych tarnowian poznałem osobiście w latach 1987–1989, podobnie jak skazanego za Stalina na karę śmierci późniejszego posła „S” i KPN do Sejmu w latach 1989–1991, akowca Jana Rusznicę, lidera dębiczan. W połowie 1987 r. tarnowianie (i dębiczanie) dopiero jednak dołączali do KPN i SB nic o nich nie wiedziała.
Wracając do kwestii liczebności KPN w II Obszarze, to bezpośrednio (i pośrednio) ze mną związanych (i czynnych!) było w połowie 1987 r. maksimum 50 osób, z których tylko mniejsza część została zaprzysiężona. Funkcjonowały tu liczne osoby ze środowiska akowskiego i postakowskiego, z których wymienię najbardziej czynnych: skazanego na karę śmierci w procesie Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej Michała Żaka z rodziną, córki Józefa Ostafina, na którym wykonano wyrok śmierci wydany w procesie krakowskim WiN i PSL, czy kresowcy i sybiracy – z najczynniejszym dr Ryszardem Dąbrowskim z Akademii Medycznej. Trzeba wymienić w tym miejscu także syna zamordowanych w Auschwitz akowców – dr Janusza Kutybę, Przewodniczącego podziemnej „Solidarności” w AM, którego zaprzysięgłem w 1982 r. z dwoma najbliższymi współpracownicami. Z nich żyje tylko Margarita (Maryla) Aleksiejew. Nie wiem natomiast, na ilu konfederatów krakowska SB szacowała moją grupę. Prawdopodobnie zbyt nisko oceniała jej liczebność. Ja zresztą rygorystycznie chroniłem informacje o ludziach ze mną związanych, w tym o ich liczebności, także przed kolegami (a również przed warszawskimi zwierzchnikami) z KPN. W 1987 r. większość z nich związana była ze mną osobiście. Własne zorganizowane grupy spośród moich kontaktów posiadali Sławomir Onyszko ps. Kudłaty (spośród byłych członków jego Niezależnej Grupy Studenckiej) i Adam Charkiewicz ps. Infantka (spośród byłych członków Akademickiego Ruchu Obrony, którego był liderem po 13 grudnia 1981 r.). Obydwie te grupy, wywodzące się z tzw. pierwszego NZS, były w 1987 r. chyba już tylko kilkuosobowe – w związku z tym, ze pozamiejscowi studenci, spośród których się one rekrutowały, wyjeżdżali z Krakowa po ukończeniu edukacji. Własną, kilkuosobową grupą ulotkową i kolportażową dysponował w 1987 r. również ściśle ze mną związany Stanisław Kurek ps. „Partyzant”. Najliczniejsza spośród związanych ze mną grup była, jak się zdaje, tzw. grupa skawińska wywodząca się z wychodźców z LDPN „Niepodległość”. Ich lidera, nauczyciela fizyki ze Skawiny Marka Klimczyka ps. „Robert” zaprzysiągłem do KPN po katastrofie krakowskiego LDPN w związku ze sprawą tzw. terrorystów krakowskich. Oceniam jej liczebność w 1987 r. na około 10 Konfederatów i współpracowników.
A oto szacunkowa liczebność innych grup w łonie II Obszaru w 1987 r. Szacunki poniższe dotyczą, odmiennie niż w przypadku mojej grupy, w zasadzie zaprzysiężonych Konfederatów.
Po pierwsze, szacuję, że kilkanaście osób, z których wówczas tylko część znałem bliżej, było związanych bezpośrednio z Zygmuntem Łenykiem . Ponadto związanych było z Łenykiem pośrednio, poprzez Przemysława Markiewicza, około dziesięciu studentów (grupa „kurdwanowska”, nazywana tak z racji bazy w mieszkaniu na tym podgórskim osiedlu, wynajmowanym przez dwóch studentów – konfederatów z Warszawy . Dodać trzeba do tego kilkoro młodych Konfederatów z formującej się od wczesnej wiosny 1987 r. w Krakowie Organizacji Młodzieżowej KPN (nie licząc rozległych kontaktów tej grupy w różnych środowiskach opozycyjnych). Grupa ta, której liderami byli Maciej Gawlikowski, Jerzy Pachota i Jerzy Dobrowolski, ze względu na gorączkową aktywność (kosztem spraw osobistych, w szczególności nauki szkolnej) odegrała znacznie większą rolę w krakowskim KPN w drugiej połowie lat 80., niżby to wynikało z jej niewielkiej stosunkowo liczebności.
Dalej doliczyć trzeba nieznaną liczbę Konfederatów i współpracowników z grupy Jana Ubika z Chyżówek (i w ogóle z Tymbarku i okolicy). Musiała to być silna grupa (chociaż zapewne niezbyt liczna – ale mocno osadzona w środowisku), jeśli zdołała w 1988 r. zapewnić w Chyżówkach infrastrukturę dla ogólnopolskiej narady KPN z noclegiem pod dachem dla kilkudziesięciu osób. Jan Ubik wyemigrował w latach 90. do USA
Poniżej wyjaśnię, dlaczego przyjmuję w połowie roku 1987 szacunkowo liczbę konfederatów i stałych współpracowników w II Obszarze (poza grupą Izdebskiego) na minimum sto osób. Należy podkreślić w tym miejscu, że do połowy lat 80. istniała duża fluktuacja konfederatów w naszym Obszarze. Zygmunt Łenyk poskarżył mi się kiedyś, że zdarza się, iż gdy tylko odbierze od kogoś przysięgę, to osoba ta więcej się nie pokazuje. Ja wolałem bardzo oszczędnie zaprzysięgać moich współpracowników .
Czy III Departament szacował, że z Andrzejem Izdebskim związane jest około 50 osób? Wydawać się to może na pierwszy rzut oka szacunkiem przesadnym, ale zważywszy na akowskie kontakty Andrzeja podtrzymywane od wczesnych lat 70. XX w. (i kontynuowane w latach 80.) na Wykusie i w Warszawie oraz na pielgrzymkach do Częstochowy, mogło tak się Departamentowi III MSW wydawać. Strach ma wszak wielkie oczy. Tym bardziej, że do Andrzeja Izdebskiego, jak to wynika z Jego teczki w SOR „Konspiratorzy”, krakowskie SB nie miało „bezpośredniego dostępu” poprzez agenta przez całe lata 80., aż do później wiosny 1989 r.
Dopiero wtedy krakowska delegatura WSW (Wojskowej Służby Wewnętrznej) tryumfalnie poinformowała cywilną esbecję, że dostawili Izdebskiemu swojego agenta – jakiegoś znajomego Izdebskiego z wojska. Rychło w czas! Był to ewenement w skali kraju, nie tylko chyba w KPN, żeby liderowi antykomunistycznej organizacji w znaczącym regionie nie udało się przez siedem lat aktywności konspiracyjnej podstawić żadnego efektywnego agenta! Drugim takim aktywnym krakowskim konfederatem, co do którego SB żaliła się, że nie ma do niego bezpośredniego dostępu, był Michał Żurek z krakowskiego MPK. Jednak wydaje się, że grupa kapeenowska Żurka, który także już nie żyje, była niezbyt liczna i poza Staszkiem Tatarą chyba jednolicie „tramwajarska”.
Wreszcie trzeba podkreślić, że grupy młodzieżowe tworzyły się i rozpadały na podstawie więzów osobistych. Ich członkowie należeli często do więcej niż jednej grupy, istniał przepływ członków pomiędzy grupami i w konsekwencji miały one niekiedy efemeryczny charakter. Wszystkich jednak silnie spajały wspólne akcje uliczne nasilające się w drugiej połowie lat 80., współpraca przy wydawaniu i kolportażu ulotek i stałe zagrożenie ze strony SB. Czasem grupy te próbowały wydawać efemeryczne pisemka. Tak było np. z kilkuosobową grupą Agaty Michałek „Solidarność i Niepodległość” i pisemkiem o tym tytule, które jednak w 1987 r. już, zdaje się, nie wychodziło. Inaczej było z grupą „akcji bezpośredniej” Grzegorza Hajdarowicza – na początku lat 80-tych kilkunastoosobową, w 1987 r., zdaje się, już tylko kilkuosobową, która zachowywała spoistość i nie kontaktowała się z innymi naszymi grupami młodzieżowymi. Bardzo to utrudnia, jeśli nie uniemożliwia, ustalenie liczby młodych ludzi zaangażowanych w robotę konfederacką w tym konkretnym czasie.
Krakowska SB wreszcie zdała sobie sprawę z istnienia „konspiracji w konspiracji” w systemie organizacyjnym II Obszaru KPN (najpóźniej pod koniec 1988 r., kiedy esbecy wprost o tym piszą w „Analizie” dot. II Obszaru KPN datowanej na listopad 1988 r., ale być może już w 1987 r., choć brak na to bezpośrednich dowodów w zachowanej dokumentacji policyjnej). Zdano sobie mianowicie sprawę, że II Obszar składa się z szeregu grup zachowujących różny stopień autonomii i że prawdopodobnie tylko liderzy tych grup znają faktyczną liczbę swoich ludzi i ich personalia. Ale na wykorzystanie tej wiedzy nie starczyło już SB czasu .
Sumując liczebność tych wszystkich grup, przyjmuję szacunkowo, że liczyły one razem około 100 konfederatów (bez grupy Izdebskiego) – plus moich, nie zaprzysiężonych stałych współpracowników. Tak więc mogę szacować, że w połowie 1987 r. II Obszar liczył co najmniej 150 osób.
Pozostaje do wyjaśnienia, dlaczego krakowska SB miała wyraźną tendencję do zaniżania liczebności II Obszaru – a Warszawa przeciwnie, trafniej szacowała naszą liczebność. Czy wyjaśnienie tej zagadki kryje się tylko w tym, że krakowska SB, nie mając bezpośredniego dostępu przez własnego agenta do Izdebskiego, nic pewnego poza tym, że był w AK, o Jego akowskich ani innych konspiracyjnych kontaktach bezpośrednio, a więc z jakąś dozą pewności nie wiedziała? A nie wiedząc, nie mogła niczego pewnego przekazać centrali. A więc nie przekazywała niczego po za tym, że ten aktywny i pełniący od lat różne funkcje w KPN były akowiec jest zdeklarowanym wrogiem władzy komunistycznej. Odmiennie niż warszawska centrala, która zbierała informacje o spotkaniach i pielgrzymkach AK z całego kraju – i wszędzie musiał „przechodzić” im w tych meldunkach Andrzej Izdebski. A że się nie dzieliła, przynajmniej „na bieżąco” tą swoją wiedzą z krakowską esbecją – to normalne i typowe dla wewnętrznej konspiracji w SB, szczególnie w pionie, pomiędzy centralą a jej terenowymi oddziałami.
W omawianym okresie, tzn. w połowie 1987 r. SB nie dysponowała już w małopolskiej Konfederacji żadnym znaczącym źródłem informacji (tzn. agentem ściśle związanym z kierowniczą grupą i cieszącym się zaufaniem tej grupy). A jak analizował Wydział III krakowskiego SB: „Hermetyczność gremium kierowniczego struktury [mowa o kierownictwie II Obszaru – RB], nabyte doświadczenie w długoletniej działalności, uzyskiwane korzyści materialne, możliwość wyjazdu i uzyskania azylu politycznego nie pozwala praktycznie na pozyskiwanie nowych źródeł nawet z obrzeża” . (Analiza operacyjna sytuacji w krakowskiej Konfederacji Polski Niepodległej, listopad 1988, IPN Kr 101/12356, t, 4, k. 137-140.) Stąd jej słabe rozeznanie w liczebności poszczególnych grup w składzie II Obszaru, nie tylko grupy Izdebskiego.
Skąd więc czerpała swą wiedzę centrala SB? Jedna z możliwości – że centrala SB miała tu, w Krakowie własnego agenta, nie znanego esbecji krakowskiej, a który cieszył się zaufaniem kogoś ze ścisłego kierownictwa II Obszaru. Jeśli bowiem był to hipotetyczny agent w Warszawie, który cieszył się zaufaniem któregoś z naszych warszawiaków, tzn. Konrada Zbrożka i Wieśka Gęsickiego, to niewiele by to SB dawało, jeśli idzie o źródła wiedzy o liczebności małopolskiego KPN. Ani Zbrożek ani Gęsicki nie mieli pojęcia o liczebności II Obszaru. Zresztą jeśli by nawet SB w tym okresie miała agenta związanego jakoś z kierownictwem Obszaru, także niewiele by to jej dało. W okresie mojego kierowania małopolskim KAB (Kierownictwem Akcji Bieżącej) KPN z nikim się wszak taką wiedzą nie dzieliłem – nie tylko w Krakowie, ale i w Warszawie.
Być może centrala SB opierała swe szacunki na największej w porównaniu z innymi obszarami aktywności II Obszaru w skali kraju? Obszar II zorganizował w II połowie lat 80. wszystkie narady ogólnokrajowe Konfederacji oraz dwa ogólnokrajowe spotkania młodzieży konfederackiej, tu przez 4 lata miało siedzibę Centralne Kierownictwo Akcji Bieżącej (CKAB) KPN, składające się w lwiej większości z krakowian, tu wreszcie odbył się z powodzeniem III Kongres KPN. Tu wreszcie ukazywała się obszarowa „Niepodległość” – jedyne pismo KPN w skali kraju, wydawane bez przerw w latach osiemdziesiątych. I co wydaje się najważniejsze – II Obszar organizował bądź wspomagał dość regularnie manifestacje uliczne i pikiety także poza Krakowem (m. in. w Warszawie, Wrocławiu, Tarnowie).
Wewnętrzna konspiracja w II Obszarze trwała w najlepsze jeszcze w 1989 r. i spowodowała, że Andrzej Izdebski przed III Kongresem KPN nie ujawnił chyba nikogo ze swojej grupy, ja ujawniłem może połowę mojej grupy, a okręg tarnowski nie ujawnił się wobec władz krajowych w ogóle i reprezentowany był na kongresie wyłącznie przez obserwatorów. Nie wyjaśnia to jednak faktu, dlaczego krakowska SB tak skandalicznie zaniżała liczebność II Obszaru w 1987 r. Pozostanie to tajemnicą, dopóki nie uda się rozbić zaiste imponującej solidarności esbeków (już od ponad lat dwudziestu!) i nie zaczną oni wreszcie mówić.
Wychodzi więc na to, że podana w ministerialnej informacji dla Jaruzelskiego et consortes liczba 150 Konfederatów w II Obszarze w ósmym roku od jego utworzenia broni się z grubsza w świetle powyższej analizy, jako najmniejsza pewna liczba. A jeśli tak, to zwiększa to wiarygodność podanej w tej informacji szacunkowej liczby 500 Konfederatów w 1987 r. w całej Polsce. Jak na 36 milionowy w 1987 r. europejski naród z tysiącletnią tradycją państwowości (i niemającymi konkurencji w świecie tradycjami masowego uczestnictwa zarówno w wojskowej, jak i cywilnej konspiracji niepodległościowej także za pamięci żyjących pokoleń) te 500 osób po dziesięciu latach od utworzenia ROPCiO – to tyle co nic .
Nawet jeśli doliczyć zresztą wywodzące się z KPN i znacząco mniej od Konfederacji liczne dwie pozostałe partie niepodległościowe: Liberalno-Demokratyczną Partię „Niepodległość” i Polską Partię Niepodległościową Romualda Szeremietiewa. Ludobójstwo hitlerowskie, stalinowskie i banderowskie, następne 45 lat opresji reżimu komunistycznego, wreszcie milionowa emigracja w latach 80. pozbawiły Polskę najlepszych synów i córek – i wiary w odzyskanie niepodległości. Naród Polski po prostu utracił ducha. Polacy nie wierzyli do końca, do początku lat 90. w wyzwolenie Polski spod rosyjskiej okupacji. I lokowali swe nadzieje co najwyżej w polepszeniu warunków tej okupacji pod kierownictwem liderów związku zawodowego „Solidarność”. Do partii niepodległościowej zapisywali się tylko najstarsi – niezłamani byli akowcy z rodzinami, i jak zwykle młodzież. Obydwie te kategorie przeważały, jak to udokumentowano powyżej, i w małopolskiej KPN.
Jeśli idzie o młodzież, to od 1987 r. datuje się systematyczny jej napływ do KPN w całym kraju, również i w II Obszarze. Nie są to jednak liczby oszałamiające. Wychodzi częściowo poza ramy czasowe pierwszego, podziemnego dziesięciolecia KPN, problem liczebności II Obszaru na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Liczbę konfederatów w naszym obszarze pod koniec 1989 r. szacuję na ok. 450 – 500 .
Krakowska SB tradycyjnie nie doszacowywała liczebności II Obszaru Konfederacji – wtedy już tylko dwu-, trzykrotnie, a nie pięciokrotnie, jak w 1987 r. Natomiast wpływy KPN w Krakowie, oceniane na podstawie liczby głosujących na nas wyborców w wyborach kontraktowych 1989 r., potężnie przekroczyły nikłą liczebność partii. Świadczy o tym sięgające 10% poparcie wyborców dla jedynego kandydata KPN w tym mieście, Leszka Moczulskiego. Z tym, że w obwodach utworzonych w Domach Studenckich sięgało one 1/3 studentów. A w dwu istniejących wówczas obwodach głosowania na moim osiedlu na krakowskim Podgórzu poparcie to przekroczyło 1/5 głosujących – i było rekordowe w Krakowie (poza obwodami „studenckimi”).
W ramach prac dokumentacyjnych okręgu małopolskiego Związku Konfederatów Polski Niepodległej z lat 1979 – 1989 próbujemy sporządzić spis wszystkich Konfederatów II Obszaru z pierwszych 10 lat istnienia KPN. W związku z rozproszeniem byłych Konfederatów, w szczególności młodzieży konfederackiej (studenci zamiejscowi!) w kraju i na emigracji, oraz słabym zorganizowaniem byłych konfederatów (poza Małopolską) – jest to robota, której końca nie widać.
Przypisy:
1. G. Waligóra, G. Wołk, Konfederacja Polski Niepodległej 1979–1990, [w:] NSZZ Solidarność 1980–1989, t. 7: Wokół „Solidarności”, pod redakcją Łukasza Kamińskiego i Grzegorza Waligóry, Warszawa 2010, s. 387 –427.
2. Konfederacja Polski Niepodległej w Krakowie w latach 1979–1990, Wybór dokumentów, pod redakcją Marcina Kasprzyckiego (wybór, wstęp i opracowanie), IPN Kraków 2009, strony 5–19.
3. Informacja dot. KPN z 10. 07. 1987 r., Dep. III MSW IPN, AIPN, 01228/2807 (zob. G. Waligóra, G. Wołk, ibidem, s. 414).
4. SOR „Konspiratorzy”, IPN Kr 010/12356, t. V.
5. SOR „Dama” został włączony w 1987 r. do zapoczątkowanego wiosną 1982 r. SOR „Konspiratorzy” – i prowadzony był pod tą ostatnią nazwą do rozwiązania SB w maju 1990 r.
6. Ibidem, SOR „Konspiratorzy”, passim, t. 1–8.
7. Dokument ten został rozesłany do 7 najważniejszych figur w aparacie represji PRL: Jaruzelskiego, Baryły, Kiszczaka, Cioska, Gduli, Pożogi i Dankowskiego.
8. Z tarnowianami skontaktowała kierownictwo II Obszaru KPN dr Maria Grcarowa, poprzez swego konspiracyjnego współpracownika jeszcze z „S”, Kazimierza Brauna, byłego psychologa z więzienia tarnowskiego, który zresztą sam do KPN nie przystąpił. Braun działał pod koniec lat 80. w odtwarzającym się PPS.
9. Konfederacja Polski Niepodległej w Krakowie. Wybór dokumentów, red. Marcin Kasprzycki, wyd. IPN Kraków 2009, s. 579.
10. Andrzej Izdebski był chory na padaczkę i nie miał ze sobą w więzieniu leków, które musiał stale przyjmować. Nie przyznał się władzom więziennym do swojej choroby, obawiając się, że esbecy mogą tę wiedzę przeciwko niemu wykorzystać, choćby szantażując go limitowaniem dostępu do leków. Na szczęście przez cały okres uwięzienia nie dostał ataku i SB nigdy nie uzyskała tej bezcennej dla siebie wiedzy o słabym punkcie jednego z liderów krakowskiego KPN. Trzeba było wypuścić Andrzeja Izdebskiego z aresztu – na kolejną amnestię. A w czasie pobytu Izdebskiego w areszcie na Montelupich – nie mieliśmy żadnego kontaktu z jego grupą.
11. Dowiedziałem się wówczas jednak różnych ciekawostek z tego odległego okresu, m. in. i tej, że pruszkowianie Bujwida „Ulewy” wyszli z wojny z pseudonimami zaczerpniętymi z nazw zjawisk przyrodniczych. Np. Andrzej Izdebski był st. strzelcem – pchor. „Szumem”.
12. Pseudonim „Wir” także od zjawiska przyrodniczego nosił w tym okresie przełomu 1944/1945 również osławiony oficer AK Zbigniew Makusz-Woronicz, późniejszy szef Wywiadu i Kontrwywiadu KPN od 1979 r. do śmierci w 1981 r. On również w 1945 r. podawał się Sowietom za oficera PAL.
13. Relacja Zygmunta Łenyka z dnia 1 kwietnia 2011 r. Zygmunt Łenyk wysunął następującą hipotezę dla wyjaśnienia rozbieżności pomiędzy centralą SB i jej krakowską delegaturą – odnośnie liczebności II Obszaru. Mianowicie przypuszcza, że esbecy z centrali warszawskiej liczyli wszystkich związanych z KPN (pomocnicy, rodziny wspierające) – a tutejsza SB tylko najbardziej czynnych, dyspozycyjnych na każdą okoliczność aktywistów. Jak się wyraził: „krakowska SB liczyła kadrowych (z reguły funkcyjnych) Konfederatów, znanych SB z nazwiska”. Zakłada ta hipoteza poważny bałagan pojęciowy w SB. Dlatego jestem wobec niej sceptyczny. Ja liczę wszystkich – więc zaprzysiężonych aktywnych członków, plus osoby aktywnie z nami współpracujące i w sposób istotny i systematyczny (a nie tylko okazjonalnie) nas wspomagające.
14. Relacja Przemysława Markiewicza z dnia 23 lutego 2011 r.
15. Dawniej też tak bywało. Jeden z dwóch konspiratorów, którzy założyli wraz z Piłsudskim w podwileńskim lasku krajową PPS w 1892 r., natychmiast uciekł za granicę.
16. A hipotetyczni agenci „przyklejający się” do Izdebskiego na pielgrzymkach czy podczas spotkań na Wykusie niewiele mogli wyciągnąć od tak nieufnego konspiratora jak Izdebski, posiadającego własne hermetyczne środowisko, znające się w większości od dziesięcioleci.
17. Wykorzystanie w jeden oczywisty sposób – poprzez utworzenie własnej grupy w łonie Obszaru, lub lepiej – przejęcie kierownictwa jakiejś istniejącej grupy i rozkładanie przy jej pomocy spoistości Obszaru. I faktycznie, Wydział III krakowskiej SB próbował to uczynić w 1987 r., wykorzystując kontakty lekkomyślnego lidera jednej z grup z usuniętym z KPN Marianem Gutem. Z nieznanych powodów SB przerwała jednak tę „kombinację operacyjną”.
18. Jednak przez krajowy PPS przewinęło się w pierwszych 12 latach istnienia tej partii (1892–1904) coś z 50 konspiratorów. A po kolejnych 16 latach Polska pod wodzą Józefa Piłsudskiego pobiła Rosję armią, która swój początek wywodziła z Organizacji Bojowej PPS Piłsudskiego. Ale to był Piłsudski…
19. W kraju KPN miała liczyć wówczas ok. 5 tysięcy członków (por. Waligóra, Wołk,, op. cit. str. 421 w przypisie. -
AuthorPosts
- You must be logged in to reply to this topic.